Stwierdziłam, że zacznę serię "Dzień dla włosów". Będzie łatwiej ogarnąć posty nawet bez pomysłu na tytuł :)
To tak. Ostatnio zainwestowałam w jedną maskę Kallos:
Postanowiłam więc ją wypróbować.
Nałożyłam maskę na wilgotne włosy na około 2 godziny. Po tym czasie umyłam włosy szamponem dla dzieci Bambi i nałożyłam już tyle razy wspominaną odżywkę z Syoss :)
Szamponu Bambi używam już bardzo długo, dlatego jutro pojawi się jego recenzja :)
Wracając do włosów. Oto efekty:
- włosy były niesamowicie miękkie
- lśniące
- dobrze nawilżone
- łatwe w rozczesaniu
- idealnie dociążone
- sypkie
- moje włosy wreszcie zostały skutecznie ujarzmione
- zero puchu na głowie
Na wilgotne jeszcze nałożyłam tak jak zwykle olejek z Marion. Trzeba dbać o końcówki, zwłaszcza świeżo podcięte :D aż 5 cm :( trochę szkoda, ale jak mus to mus.
A tu zdjęcia (nie są w dobrej jakości ponieważ ostatnio było trochę szaro i deszczowo :/
Zaraz po wyschnięciu:
Następnego dnia:
Dzisiaj podchodzę do kolejnej próby z tą maską. Trzeba jakoś wyglądać na zakończeniu roku szkolnego :D
Chętnie poczytam o szamponie Bambi :)
OdpowiedzUsuńDużo słyszałam o tej masce, jednak w żółtym opakowaniu ;)
OdpowiedzUsuńpieknekosmetyki.blogspot.com
Bardzo ładnie sie prezentuję Twoje włosy :) ja po kallosie niestety nie zaobserwowałam zadnych efektów
OdpowiedzUsuńNo bardzo ładne włosy!
OdpowiedzUsuń