wtorek, 21 kwietnia 2015

Włosy po dawce protein :)

Ostatnio zrobiłam sobie dłuższą przerwę od proteinowych masek. Niestety zauważyłam, że włosy ich potrzebują, więc takową zrobiłam :)

maska (składniki):
- 1 żółtko jaja kurzego (swojskie, nie ze sklepu)
- 1 łyżka oleju rzepakowego (zwykły, który mamy w kuchni)
- trochę pokruszonych drożdży (może być też wedle uznania)
- 1 łyżeczka jogurtu
- 1 łyżeczka oleju rycynowego
- 3 krople olejku Marion (migdały, dzika róża)
- odrobina odżywki do włosów



Wszystkie składniki wymieszałam ze sobą (bez podgrzewania!), po czym nałożyłam na lekko zmoczone włosy (bez tego bym chyba pół włosów wyrwała xD). Tradycyjnie torebka foliowa na głowę i ręcznik. Potrzymałam to około godziny.

Już zmywając czułam jakie moje włosy są delikatne, gładkie i w ogóle :D

Potem umyłam włosy szamponem Timotei Pure 2w1 Świeżość i Czystość , po czym nałożyłam balsam Syoss Shine Boost (metodą prasowania - nakładamy tak by były śliskie i przeciągamy kilkanaście razy do wchłonięcia). Końcówki zabezpieczyłam tym samym olejkiem z Marion.

Wspomniane kosmetyki:




Moje włosy: po tym zabiegu są cudowne, nie puszą się, zero elektryzacji, gładkie, miękkie, łatwe do rozczesania, ładnie się błyszczą (na żywo jeszcze lepiej!) same plusy.
Zauważyłam, że moje włosy bardzo się lubią z olejkami z Marion (miałam też wersję z kokosem) i balsam z Syoss po prostu kochają :D







Specjalnie dałam większe, bo inaczej by się rozpikselowały (chociaż i tak trochę są ) :/

Miłego wieczoru :D

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka